Paweł Średziński to historyk, publicysta, dziennikarz, wielki miłośnik przyrody, sercem i urodzeniem związany z Białostocczyzną, autor swoistej monografii pobliskiego kompleksu leśnego pt. „Puszcza Knyszyńska. Opowieści o lesunach, zwierzętach i królewskim lesie, a także o tajemnicach w głębi lasu skrywanych”.
Spotkanie w sali wystawienniczej Kamienicy Tyzenhauza otworzyła Barbara Maj, dyrektorka Sokólskiego Ośrodka Kultury. Moderowała je, także miłośniczka Puszczy i spacerów leśnych, Sylwia Nowakowska z Sokólskiego Ośrodka Kultury.
Gość skradł uwagę licznie przybyłych sympatyków literatury (i natury) na prawie dwie godziny. O Puszczy mówił z takim entuzjazmem i zaangażowaniem, że najbardziej zatwardziały mieszczuch nabiera ochoty na wyprawę do lasu, by chociażby skonfrontować, jakież to piękno skrywa np. rezerwat Jesionowe Góry.
– Puszcza jest wesoła, różnorodna, miejscami – to małe Bieszczady, ma potencjał przyrodniczy (bagna), historyczny (ślady Powstań Listopadowego i Styczniowego) i krajobrazowy – mówił autor. – To prawdziwa perełka naszego regionu, o którą powinniśmy dbać i promować na każdym kroku, przestać w niej widzieć ubogą krewną Puszczy Białowieskiej i wreszcie pochylić się z należytą uwagą nad jej fauną (tu apel do środowisk naukowych).
Paweł Średziński w herbie Puszczy najchętniej widziałby jarząbka, choć ten kurak nie jest chroniony – to prawdziwy symbol tego obszaru, najlepiej się czuje w lesie zaniedbanym, lubi się schować. Puszcza – to nie tylko przyroda – to także ludzie (król Zygmunt II August, Krzysztof Wolfram, Wojciech Załęski), którzy na przestrzeni lat doceniali jej potencjał – im także na kartach książki autor oddaje głos i kłania się z szacunkiem.
– Chodźmy do lasu, wyłączmy telefony – odzyskamy równowagę i właściwe proporcje, bo las leczy – przekonywał Średziński. – Nie stawiajmy pomników z kamienia – sadźmy drzewa! – podsumował.