"Książka ta powstawała w ciągu dekady moich wędrówek po Podlasiu. Odwiedzałam miejsca obowiązkowe dla każdego podróżnika docierającego na Podlasie, takie jak Święta Góra Grabarka czy Wierszalin, ale nierzadko też zbaczałam na drogi mniej oczywiste" – przyznaje autorka. Książka "Podlaska mozaika. Reportaże z raju – krainy błota i mgły" została wydana nakładem wydawnictwa Paśny Buriat.
Podlasie ma duszę
Prowadziła bloga, na którym zamieszczała fotografe ze swoich wypraw.
– Czułam, że to za mało. Poczas tych podróży słyszałam niesamowite historie. Do swoich fotografii zaczęłam zamieszczać teksty, a z czasem zmieniły się proporcje. Tekst zaczał zajmować coraz więcej miejsca, a fotografie coraz mniej. Dlatego moja książka jest tak skonstruowana, że znajdziecie w niej zarówno fotografie i tekst – mówi Ewa Zwierzyńska.
Okazją do spotkania z autorką było zorganizowane w Białymstoku Święto Ulicy Warszawskiej. Ewa Zwierzyńska opowiedziała o swoich wędrówkach po Podlasiu i spotkaniach z fascynującymi ludźmi.
– Podlasie ma duszę. Swoiste genius loci polega na odrębnościach, na naszych cechach charakterystycznych. To jest taki nasz kod genetyczny DNA, który jest u każdej osoby inny i to nas odróżnia od innych regionów, które mają swoje genius loci – podkreśla autorka.
Okładka książki "Podlaska mozaika. Reportaże z raju - krainy błota i mgły"
Podróż do raju?
Czy odnalazła raj? Jeżeli tak, to gdzie?
– Raj odnalazłam w Ozieranach. Trafiłam tam podczas moich podróży po Podlasiu. Usiadłam na ławeczce, zaczęłam rozmawiać z mieszkańcami, w większości wiekowymi, którzy tam zostali. Opowiedzieli mi prawdziwą historię. W środku wsi zatrzymał się samochód na warszawskich rejestracjach, wyskoczył z niego kierowca i zaczął krzyczeć na całą wieś, łapać się za głowę. "Ludzie, ludzie! To jest raj, znalazłem się w raju!" – wspominała.
Tak też trochę Podlasie jest przedstawiane poprzez filmy z cyklu "U Pana Boga". Jawi się jako sielska-anielska przestrzeń.
– Z tą przestrzenią chciałam się zmierzyć. Jestem Podlasianką z urodzenia. Urodziłam się na wschodnim Podlasiu. Bardzo kocham ten region i nie jestem wobec niego obiektywna. Takie idealistyczno-sentymentalne myśl również mnie nawiedzają i nie jestem od nich wolna – przyznaje autorka.
Podkreśla: – Ta książka nie miała być laurką wystawioną Podlasiu. Nie miała przedstawiać podlaskiej folderowej wielokulturowości. To nie miało być słodzenie i mówienie tylko o naszych atutach, ale też o naszych wadach. Nie wiem, w jakim stopniu mi się to udało, ale usiłowałam zachować obiektywizm i pokazać obie strony. Usiłowałam zrównoważyć i pokazać czytelnikom nasze ciemne strony, których się wstydzimy i jasne.
Zboczyć ze znanych ścieżek
Autorka namawia czytelnika, by zszedł ze znanych ścieżek i skręcił w te, które ledwo widać. Co się tam dzieje?
– Można znaleźć wielką przyrodę, której się nie spodziewamy. Ja dopiero po 30. roku życia odkryłam Podlasie. Nie wiedziałam, że jest Tykocin, Supraśl, którymi się zachwyciłam. Zaczęłam się zastanawiać, dlaczego wiem, jaką kulturę mają Masaje, a nie znam swojej rdzennej kultury – opowiada. – Kiedy mój syn był w podstawówce, przyznał mi się. Ja mam wielkie marzenie. Bardzo chciałbym zobaczyć świnię, bo ja nigdy jej nie widziałem. Widziałem żyrafy, słonie, małpy, a ja nie wiem, jak wygląda świnia. Więc często wiemy więcej o egzotycznych krajach niż o tym, co mamy tutaj.
Kamienna Baba i chłop porwany przez UFO
Podczas jednej ze swoich podróży odkryła kamienną babę w okolicach Choroszczy. Nie wiadomo o niej w zasadzie nic.
– Czym są kamienne baby albo kamienne dziewczynki dowiedziałam się na głębokim Polesiu w Białorusi. Tam przetrwało wiele pogańskich zwyczajów i wierzeń. W tym regionie odnalazłam dwie kamienne dziewczynki, które wciąż są czczone – mówi. – Kiedyś wierzono w klątwy. Najgorszą klątwą była ta rzucona przez matkę na dziecko. Wtedy dziecko zamieniało się w kamień. Według wierzeń, kamienna dziewczynka to dziecko zamienione przez matkę w kamień.
Kobiety z wioski opiekują się dziewczynką. Śpiewają jej pieśni, w których żałują jej losu. Podczas obrzędu ubierają się w ludowe stroje, rozmawiają z dziewczynką. Co roku przebierają ją w nowe ubrania, związują we włosach wstążeczki. Piorą sukienki, przynoszą zabawki, słodycze. Autorka też musiała złożyć dar, bo nie można iść do kamiennej dziewczynki z pustymi rękami.
Zgodnie z wierzeniami, kamienne dziewczynki na białoruskim Polesiu uzdrawiają, leczą z chorób kobiecych i pomagają zajść w ciążę. Jest to swoisty kult płodności.
Wraz z mnogością szlaków, Ewa Zwierzyńska wybrała niejednorodną formę ich opisania. Kolejne reportaże, eseje, zasłyszane historie i opowieści są jak migawki z zastanego świata, który mieni się różnymi kolorami. Obok opowieści o kamiennej babie, jest też m.in. historia o dziadku co w deszczu kanie zbierał, o chłopie porwanym przez UFO podczas dojenia krów, o małpie wodnej, o myśliwym co do krzyża strzelał, o winie gotowanym z pietruszką.
Podlasie jak skromna dziewczyna w wianku
Podróżniczka trafiła też do tzw. Krainy Koronkowych Okienek.
– Nie ma nic wspólnego z Krainą Otwartych Okiennic, poza tym, że domy mają zdobione okna. To wręcz koronkowa praca. Ta kraina jest niedoceniana. Raz, że leży bardzo daleko od Białegostoku, blisko białoruskiej granicy i Świsłoczy. Dwa, że nie jest tak kolorowa jak Kraina Otwartych Okiennic. Tamten region podlegał pod Puszczę Knyszyńską, kiedyś tam panowali Jaćwingowie. To są tereny dość wyludnione, wioski są rzadkie. Na Podlasiu domy są kolorowe. Tam domy są budowane z drewna, są szare, niemalowane – opowiada.
I podkreśla: – Podlasie nie jest bogatą królową na czerwonym dywanie, która się pyszni swoim bogactwem, ale raczej skromną dziewczyną w wianku, trochę zakompleksioną. Zawsze byliśmy takim regionem – Polską B, wciśniętą w kąt. Nawet nasz temperament jest stonowany. Nie jesteśmy jak południowe ludy, które się śmieją i głośno kłócą. My jesteśmy bardziej zamknięci w sobie, wycofani, trochę niedoceniający siebie. Ta nasza dusza jest trochę niewyraźna, rozmywająca. Dla mnie zdjęcia z Podlasia to te poranne mgły i słońce, które przebija przez te mgły. Podlasie jest łagodne. Taką ma duszę, takie ma genius loci. Tacy jesteśmy. To ściąga na Podlasie ludzi z całego kraju, którzy chcą tu odpocząć i pobyć w krajobrazie, który nie jest niszczony wielkim przemysłem.
O AUTORCE
Ewa Zwierzyńska (ur. 1973 r. w Bielsku Podlaskim), z wykształcenia lekarka, z zamiłowania pasjonatka podlaskiej kultury i przyrody. Od wielu lat fotografuje i pisze o Podlasiu. Wszyscy jej przodkowie bez wyjątku pochodzili z Podlasia, a raczej Pudlasza – jego rusko-wschodniosłowiańskiej części. Uwielbia zbaczać na bezdroża i szukać rzeczy niezwykłych w pozornie zwykłym otoczeniu. Sztuki fotograficznej uczyła się m.in. w Warszawskiej Szkole Fotografii. Nagradzana za swoje reportaże m.in. przez Press Club Polska (nagroda Belarus in Focus 2013), "National Geographic Traveler" oraz kwartalnik "Kultura wsi". W 2015 r. otrzymała dyplom uznania od Ministra Kultury za publikacje o Podlasiu na portalu mapakulury.pl. Obecnie współpracuje z miesięcznikiem "Czasopis", gdzie publikuje felietony i reportaże. Mieszka w Białymstoku.