Mural Izabeli Branickiej powstał w Białymstoku

Data utworzenia: 26.10.2023

Znajduje się na jednej ze ścian bloku przy ul. Broniewskiego 9, na elewacji od strony alei Solidarności. Mural przedstawiający Izabelę Branicką odsłonięto w Białymstoku.

[fot. materiały prasowe]

Pomimo niesprzyjającej, deszczowej i wietrznej  aury, 25 października 2023 r. Fundacja Pro Anima uroczyście odsłoniła w Białymstoku mural Izabeli Branickiej.

Ostatnia właścicielka Białegostoku

Izabela Branicka aż do tej chwili nie miała swojego pomnika, wizerunku w naszym mieście. Była ostatnią z Branickich właścicielką Białegostoku, jego współtwórczynią, największą jego dobrodziejką. 

Urodziła się w 1730 roku jako Elżbieta Poniatowska (później zaczęła używać imienia Izabela). Jako 18-latka została wydana za mąż za 59-letniego Hetmana Jana Klemensa Branickiego – największego ówczesnego magnata Rzeczypospolitej, pretendenta do tronu. Jako kochająca siostra Stanisława Augusta Poniatowskiego, przyszłego i zarazem ostatniego króla Rzeczypospolitej, znalazła się w samym środku rozgrywek politycznych. Było to ewidentnie małżeństwo strategiczne, a Izabela miała stać się narzędziem podczas próby przeciągnięcia Branickiego na stronę Czartoryskich. 

Młodziutka dziewczyna poślubiła Branickiego – w porównaniu do niej – starca. Wydaje się, że na wszelkie sposoby starał się jej uatrakcyjnić tę rolę – trzeciej małżonki hetmana. Izabela kochała naukę i zasłynęła jako Mecenaska Kultury. Pałac Branickich rozkwitał za jej czasów, rozbrzmiewał muzyką. Rozrastały się jego księgozbiory. Wyprawiano huczne przyjęcia, wystawiano sztuki. Oświecone umysły, artyści zjeżdżali do Białostockiego Wersalu. Troszczyła się też o swoich poddanych. Dbała o ich dostęp do edukacji czy opieki medycznej, ale także o to, by w codziennym życiu nie działa im się krzywda. Zadbała by po jej śmierci bliscy i członkowie dworu otrzymali konkretne kwoty i regularne pensje. Spore sumy przekazała kościołom w celu rozdania ubogim. Darowała również wielu dłużnikom ich zobowiązania.

Zmarła bezpotomnie w Białymstoku w roku 1808. Pochowano ją w krypcie starego kościoła farnego. Jedna z jej dwórek, Weronika Paszkowska, wyhaftowała swojej pani epitafium. Dzieło zawiera wazon z bukietem kwiatów oraz napis na cokole – „Cieniom Wielkości i Cnocie 1808”. 

„Cieniom Wielkości i Cnocie 1808”

To epitafium znalazło się na muralu. Dlaczego?

Czy Izabela była cnotliwa? Kiedy myślimy o definicji cnoty w znaczeniu moralnym – prawdopodobnie nie. Zapewne zdradzała Branickiego, o czym najprawdopodobniej wiedział. Po jego śmierci dyskretnie poślubiła mężczyznę, którego kochała przez całe życie – gen. Andrzeja Mokronowskiego, starostę ciechanowskiego, byłego podkomendnego zmarłego męża. 

Była natomiast uosobieniem cnót w znaczeniu filozoficznym. I do tego znaczenia odwołuje się dedykacja umieszczona na muralu. Charakteryzowały ją bowiem: niezwykła dobroć i wrażliwość na krzywdę, skromność, roztropność, hojność, umiłowanie wiedzy, pobożność, dzielność i sprawiedliwość, pokora i miłość bliźniego. 

Co pomysłodawcy mają na myśli dedykując mural „Cieniom wielkości”? 

Kiedy Izabela odchodziła, Polska znajdowała się pod zaborami. Z ogromnego bogactwa zostało Branickiej niewiele. W ostatnich latach żyła skromnie i pobożnie, troszcząc się o ludzi i sprawy boskie bardziej niż o siebie. Odchodziła w cieniu dawnej świetności.

Chodzi im jednak o coś jeszcze. Izabela była jedną z największych jej współczesnych kobiet. Wiele po sobie pozostawiła. "Pamiętajmy o niej, nawet jeśli nasza pamięć jest tylko cieniem jej wielkości. Taką intencję chcemy włożyć w dedykację na muralu Izabeli Branickiej" – apelują pomysłodawcy. 

Projekt muralu

Projekt muralu, stworzony przez Hannę Miullier z firmy Wallart na podstawie portretu namalowanego przez Marcello Bacciarellego, ukazuje Izabelę Branicką jako młodą kobietę, ubraną w zielenie, lekko uśmiechniętą nad otwartą księgą. Dynamiczne ujęcie nawiązuje do jej błyskotliwego umysłu. W prawym górnym rogu muralu widnieje pieczęć Białegostoku, a tkanina „spływająca” z niej staje się tłem dla postaci. Widzimy tam również ramę obrazu - bohaterka została ukazana jako człowiek, który nie mieści się w żadnych ramach, pozostawia je za sobą i wykracza w stronę widza. Szaty Izabeli przenikają się z krajobrazem. Suknia wtapia się w widoki - można odnieść wrażenie, że ziemia, którą kochała jest faktycznym strojem hetmanowej. Zależało nam na tym, aby jej twarz zachowała realizm. Kompozycja natomiast zawiera przenikające się plany – stanowi układankę, próbę opisania postaci niedającej się objąć jednoznacznym konturem. 

authors image
Autor:

oprac. ad

Reporter | a.dycha@bia24.pl